poniedziałek, 29 lipca 2013

4.



Dni zaczynały się robić co raz krótsze, a noce zbyt zimne by spędzać je na balkonie. Jeszcze chwila i spadnie pierwszy śnieg. Nie wiem dlaczego ludzie nie lubią zimy. Nie ma nic piękniejszego niż ulice pokryte białym puchem. Nauka z siatkarzem szła bardzo dobrze. Przykładał się, co mnie bardzo cieszyło. Jednak nasze spotkania nigdy nie wychodziły poza temat zajęć. Może to i dobrze? Byłoby ciężko gdyby nagle zaczął mi wyrzucać moje zachowanie.
- Dlaczego nie przychodzisz na mecze ?
- Weekend to jedyny moment kiedy mogę odpocząć po całym tygodniu zajęć. Wolę go spędzić w ciszy.
- Przyjdź w sobotę. To ostatni mecz przed świętami.
- Zobaczę.- uśmiechnęłam się niepewnie
- Spędzasz święta we Włoszech?
- Nie, zostaje w Polsce – był wyraźnie zdziwiony
- A co rodzice na to?
- Pogodzili się z tym, że od kilku lat spędzają święta beze mnie. – o nic już nie zapytał. Skończyliśmy ostatnie zadanie i wróciłam do domu.
W sobotę rodzice zadzwonili z życzeniami. Nie wierze, że kończę 26 lat. Czas bardzo szybko zleciał. Musiałam szybko zakończyć rozmowę i obiecałam, że wieczorem zadzwonię, bo ktoś dobijał się do drzwi. Mężczyzna wręczył mi kosz białych róż. Nie trudno było zgadnąć od kogo mogą być. Cristian bardzo dobrze wiedział jak uwielbiam te kwiaty. Nie było dnia, bym nie dostała białej róży. Rozpieszczał mnie na każdym kroku. Skąd wiedział gdzie mieszkam?  Dopiero teraz to do mnie dotarło. Czyżby mnie śledził ? Ten mężczyzna nie przestaje mnie zaskakiwać. Wstawiłam kwiaty do wazonu i zaniosłam do swojego pokoju.  Nie pozostaje mi nic innego, jak pójść na mecz i podziękować. Dzięki temu, że poświęcam swój czas siatkarzowi, klub daje mi możliwość wejścia na każdy mecz. Ubrałam się ciepło i wyszłam z mieszkania. Hala jak zawsze była zapełniona do ostatniego miejsca. Mecz się jeszcze nie zaczął, a kibice już dopingowali swoją drużynę. Odnalazłeś mnie wzrokiem i posłałeś mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów. Zrobiłam to samo. Może jeszcze nie wszystko stracone i naprawdę jest szansa by coś naprawić? Cieszyłam się z każdego punktu. Posyłałeś piłki z dokładną precyzją. Wielu może się tego od Ciebie uczyć. Patrzyłam w Twoim kierunku i od czasu do czasu nasze spojrzenia się spotykały. Skup się na meczu, a nie na mnie. We Włoszech, po każdym wygranym meczu, podbiegałeś do mnie i całowałeś. Wszyscy na nas patrzyli, a ja robiłam się czerwona. Piękne czasy. Po meczu kibice podchodzili po autografy. Opierałam się o barierkę, kiedy ktoś poprosił mnie o zrobienie zdjęcia. Poczułam ukłucie zazdrości gdy dziewczyna Cię objęła. Oddałam aparat i odeszła.
- Jednak przyszłaś – Cristian wyglądał na szczęśliwego
- Chciałam podziękować za kwiaty. – kiwnął głową – są piękne
- Może dasz się gdzieś zaprosić?
- Chętnie – uśmiechnęłam się
- W takim razie za godzinę przyjadę po Ciebie – wróciłam do mieszkania i wzięłam szybki prysznic. Ściągnęłam dresy i przebrałam się w coś bardziej wyjściowego. Koło 21 dostałam wiadomość, że Cristian już na mnie czeka. Założyłam płaszcz i zeszłam na dół. Otworzył przede mną drzwi od samochodu. Zawsze to robił.
- Skąd wiesz gdzie mieszkam ? śledzisz mnie? – spojrzałam na niego i uniosłam brew.
- Nie chciałem byś wracała sama po ciemku, więc szedłem za Tobą. Nie śledzę, ale wolałem się upewnić, ze wrócisz bezpiecznie do domu. – opiekuńczość to jego kolejna zaleta. - co powiesz na niezdrowe jedzenie?
- Wolno wam to jeść?
- Jest już po sezonie, więc chyba mogę sobie pozwolić na małe co nieco. – zaśmiał się i odpalił silnik. Pamiętam swoją pierwszą zimę na Podkarpaciu. Uliczki zasypane śniegiem i kolorowe lampki na witrynach sklepowych. Byłam zachwycona. We Włoszech nie łatwo było o śnieg. Siatkarz zatrzymał samochód pod restauracją. Nie było dużo ludzi więc można było spokojnie zjeść i porozmawiać.
- Skąd decyzja by grać w Polsce ? – zapytałam kiedy jeszcze czekaliśmy na zamówienie.
- Chciałem spróbować czegoś nowego. Gra we włoskim klubie nie sprawiała mi już takiej przyjemności jak kiedyś.  – kiedy byliśmy razem? Powstrzymywałam się by nie zadać tego pytania.
- Jak Ci się tu podoba?
- Jestem zadowolony. Najbardziej podoba mi się zaangażowanie kibiców. Jeszcze nigdy nie widziałem by ktoś tak wspierał swoją drużynę. Wierzą w nas mimo, że kilka razy przegraliśmy. Trochę dziwnie się grało na przeciwko kolegi z drużyny reprezentacyjnej.
- Takie sytuacje też się zdarzają - Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Tematy same się nasuwały. Chyba po raz pierwszy od wielu lat, naprawdę miło spędzałam czas. Nawet nie sprzeczałam się, że chce zapłacić za siebie, bo w tej kwestii Cristan jest nieustępliwy. 
Droga powrotna również upłynęła w przyjemnej atmosferze. Gdy podjechaliśmy pod blok, nagle wszystko się zmieniło. Czułam, że coś wisi w powietrzu.

__________
cześć !  Miałam dodać  wczoraj, ale zapomniałam ;( wybaczcie mi !  Obecnie jestem na wakacjach i każdy nowy rozdział na waszych blogach przeczytam zaraz po powrocie do domu
pozdrawiam z deszczowej Szkocji ;)

1 komentarz:

  1. Cristian jest jej ideałem, znają się na wylot i na pewno za sobą tęsknią. Skoro zawisło coś w powietrzu, to ja z niecierpliwością czekam na to "coś" :)
    Miłych wakacji i poprawy pogody, ci życzę!

    http://mio-enigma.blogspot.com/
    http://inevitabile-sorte.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń