piątek, 16 sierpnia 2013

6.



Tęsknota i łzy mieszały się z namiętnością. Podobała mi się zachłanność z jaką mnie całował.
- Kochaj się ze mną, bądź znów tylko moja .. – chciałam tego. Potrzebowałam jego bliskości. Nasze spojrzenia się spotkały, kiedy odpinał kolejne guziki od mojej koszulki. Czułam jak jego dłonie ocierają o moje ciało. Nigdy nie potrafiłam mu się oprzeć. Drżałam w jego ramionach gdy kładł mnie na łóżku i pieścił ustami moją szyję. Oddech przyśpieszał kiedy dotykał moich nóg i kierował się ku koronkowej bieliźnie. Nie czułam zażenowania. Wiedziałam, że w jego oczach jestem piękna. Pragnął mnie tak samo jak ja jego. Udowadniał mi to każdym westchnięciem, gdy całowałam jego napięte ciało. Mimo, że na dworze panował chłód, to między nami szalał ogień. Gorące pocałunki jeszcze bardziej rozpalały nasze ciała. Cristian był bardzo delikatny. Zawsze dbał o to by nie sprawić mi bólu. Przez moje ciało co chwile przechodziły przyjemne dreszcze. Nie liczyło się nic prócz nas i tej chwili. Znów byliśmy jednością.
Gdy się obudziłam, siatkarz jeszcze spał. Ta noc była cudowna. Cristian pokazał mi, że uczucie nie wygasło. To co nas połączyło wiele lat temu, nadal jest w naszych sercach. Z jednej strony chcę by był szczęśliwy, ale z drugiej strony naprawdę mi go brakuje. Nałożyłam jego koszulę i wyszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam przy oknie. Wszystko byłoby łatwiejsze gdyby znał prawdę.
- Wiele razy zastanawiałem się jaka Ona by była – siatkarz stał oparty o szafkę i patrzył na mnie – mnie również jej brakuje – po moim policzku popłynęła samotna łza. Wiem jak Cristian cieszył się na wiadomość, ze zostanie ojcem. – gdy wyjechałaś, straciłem wszystko. Los odebrał mi sens życia. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć Twojej decyzji. Myślałem, że nasza miłość przetrwa wszystko, a Ty uciekłaś.
- Chciałam się pozbierać po tym co się stało. Ciężko mi było udawać przed Tobą, że wszystko jest w porządku.  – chłopak ukląkł obok mnie.
- Razem byśmy przez to przeszli..teraz mamy szansę by znów było tak jak dawniej..
- Nic już nie będzie takie jak kiedyś – nie mogłam mu patrzeć w oczy.
- Dlaczego tak mówisz? Przestałaś mnie kochać ? – uśmiechnęłam się
 - Nigdy nie przestałam Cie kochać. Nie było dnia bym nie myślała o Tobie.
- Powiedz mi..dlaczego nie możemy spróbować jeszcze raz?
- Nie zrozumiesz tego
- Bianka - Cristian wstał i przytulił mnie do siebie – nie każ mi znów przez to przechodzić. Nie zniosę kolejnego dnia bez Ciebie.
- Nie mogę z Tobą być ..- jego uścisk zelżał
- To co się wydarzyło w nocy nic dla Ciebie nie znaczy? – nie powiedziałam nic. Siatkarz patrzył na mnie, a ja nie byłam w stanie się odezwać  - zgoda, nie zamierzam naciskać. – oddałam koszulę. Cristian się ubrał i wyszedł. Ciężko mi było patrzeć jak Włoch po raz kolejny odjeżdża, ale wiem, że tak będzie lepiej dla niego. Mimo, że kocham go, i chce z nim być, to jego szczęście jest ważniejsze od mojego.
Święta spędziłam sama. Wpadłam tylko na chwilę do Oskara by wręczyć mu prezent. Co do siatkarza to chyba dał sobie naprawdę spokój. Od tamtej pamiętnej nocy nie pojawił się u mnie ani razu. Tym lepiej dla niego. Postanowiłam, że po Nowym Roku, inna dziewczyna będzie mu pomagać w nauce. 
Sylwestra spędziłam z kieliszkiem białego wina. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. Nie miałam powodu by świętować. Chciałam jak najszybciej wrócić do pracy.
Dni mijały bardzo wolno. Marta coraz bardziej wracała podekscytowana po spotkaniach z siatkarzem. Było mi przykro, ale takie życie dla siebie wybrałam. Zawsze gdy zaczynała o nim wspominać, po prostu wychodziłam. Nie wiem czy coś ich łączy, ale nie uśmiecha mi się słuchać jak inna mówi o mężczyźnie, którego kocham. Starałam się unikać Marty, ale nie zawsze mi się to udawało.
- Spędzacie razem noc po czym ot tak wyrzucasz go z mieszkania ? – kiwnęłam głową – jesteś niemożliwa. Nie pomyślałaś, ze mogą z tego być jakieś konsekwencje ?
- Dobrze wiesz, że nie będzie żadnych konsekwencji. To jest nierealne
- Znam wiele tego typu przypadków
- Rozmawiałam z każdym lekarzem i zawsze słyszałam to samo. Nic się nie zmieni
- Bianka..
- Ale wiesz..chyba zaczyna układać sobie życie z inną? Marta to dobra dziewczyna i da mu szczęście
- Uważasz, że może zastąpić Cie inną? – wzruszyłam ramionami. Popatrzyłam na zegarek.
- Wychodzisz ? czy jest ktoś jeszcze?
- Dziś już nie – chłopak zgasił światła i wyszliśmy. Na dworze padał śnieg. Dzięki Bogu Oskar jeździ samochodem i podwiózł mnie pod blok. Pożegnałam się i szłam w kierunku klatki.
- Więc to On jest powodem ? – wystraszyłam się gdy za sobą usłyszałam głos siatkarza.
- Nie powinieneś być teraz z Martą? Z tego co wiem to mieliście iść do kina?
- W przeciwieństwie do Ciebie, ja nie chce układać sobie życia z kimś innym.
- A powinieneś – uśmiechnęłam się krzywo. Mówiłam to z ciężkim bólem serca.
- Po tym co zobaczyłem to chyba tak zrobię. Marta to fajna dziewczyna.
- Wiem, byłbyś z nią szczęśliwy. – ledwo starałam się powstrzymać łzy.
- Przekonamy się.  – wsiadł w samochód i odjechał. Weszłam na górę i zrezygnowana opadłam na łóżko.

 ________________________
jejku jejku ! za mną kolejny rozdział :)
miłego czytania ;*

czwartek, 8 sierpnia 2013

5.



- 4 lata..tyle czekałem na chociaż jedną wiadomość od Ciebie, a Ty milczałaś. Jak mogłaś mi to zrobić? Myślisz, że nie cierpiałem? – jego głos się łamał.
- Cristian ja...
- Byłaś dla mnie wszystkim. Liczyłem, że założymy rodzinę i już na zawsze będziesz tylko moja. Kochałem Cie.. – z moich oczu popłynęły łzy. Wiedziałam, że cierpi. Oboje cierpimy, ale czasu nie cofnę. – powiedz mi dlaczego? Dlaczego nie wróciłaś? – popatrzyłam na niego i zobaczyłam łzy.
- Nie mogłam zniszczyć Ci życia..przepraszam. – odpięłam pas i wysiadłam z samochodu. Niestety tym razem siatkarz pobiegł za mną. Zatrzymał mnie gdy chciałam wejść do klatki.
- Moje życie nie jest takie same od kiedy wyjechałaś.
- Jeśli chcesz wiedzieć, to moje też nie było zbyt kolorowe. Cristan, darujmy sobie. Było minęło.
- Nie wierze, że z takim spokojem to mówisz.. Ty – która zawsze powtarzałaś jak bardzo mnie kochasz. Dlaczego stałaś się taka obojętna?
- Moje uczucia nigdy się nie zmieniły, ale wyjazd był jedynym rozwiązaniem…
- Rozwiązaniem czego?! – jeszcze nigdy nie podniósł na mnie głosu. Był zły. Dało się to zauważyć w jego oczach, chociaż usilnie starałam się na niego nie patrzeć.  – mam prawo wiedzieć. Jesteś mi to winna. Bianka, błagam!
- Daj mi odejść..proszę
- Dopiero wtedy kiedy powiesz, dlaczego zostawiłaś mnie samego.
- Chciałam byś był szczęśliwy…
- Byłem szczęśliwy! Ty byłaś moim szczęściem..
- Nie, ja nigdy nie potrafiłabym dać Ci prawdziwego szczęścia
- Jak możesz tak mówić? – napierał na mnie, a mi coraz ciężej było się przed tym bronić. Chciałam by schował mnie w swoich ramionach. Jednak stało się to, czego się najbardziej obawiałam. – nie taką Biankę pokochałem. Zmieniłaś się. – zostawił mnie samą. Patrzyłam jak czarny samochód odjeżdża i czułam, że moje serce łamie się na kolejne małe kawałeczki. Musiałam z kimś porozmawiać. Wybrałam tak dobrze znany mi numer i po kilku minutach chłopak otworzył mi drzwi.
- Przepraszam, że o tej porze. – ściągnęłam płaszcz i usiadłam na krześle.
- Daj spokój, i tak nie chodzę spać przed północą – postawił przede mną kubek z waniliową herbatą i czekoladki – wszystkiego najlepszego – uśmiechnęłam się słabo. Upiłam łyk herbaty
- Wysłał mi kwiaty i zaprosił na kolacje. Nie sądziłam, że ten dzień tak paskudnie się skończy.
- domyślam się, że poruszyliście ten temat?
- On to zrobił. Chciał wiedzieć dlaczego.. – znów zaczęłam się rozklejać
-…Dlaczego nie wróciłaś? – kiwnęłam głową – wiedziałaś, że to w końcu nastąpi.
- Zdawałam sobie z tego sprawę, ale to tak bardzo bolało, gdy widziałam łzy w jego oczach.
- To była dla was obojga ciężka sytuacja. Nie borę niczyjej strony, ale On ma prawo wiedzieć.
- Nie sądzisz, że lepiej by było gdyby zapomniał o tym ?
- A Ty byłabyś w stanie zapomnieć?
- Nie – puknęłam się w czoło za to głupie pytanie. – ale chce by był szczęśliwy
- Dlaczego podejmujesz decyzje za niego? To dorosły facet.
- To nie jest takie proste. Dla Włochów, rodzina jest najważniejsza, a ja mu tego nie dam
- Nie przekreślaj się..nigdy nie wiesz co może się stać.
- Już nic się nie stanie..chciałam wiedzieć czy Cristian nadal coś do mnie czuje. Dziś dał mi wyraźnie do zrozumienia, że już nie. Chociaż nienawiść to też uczucie prawda ?
- Bardziej bym się skłaniał tezie, że to żal.
- Zawsze znajdziesz łagodniejsze wyjaśnienie  - zaśmiałam się
- Mówią, że łatwo jest znienawidzić kogoś, kogo się kochało, ale to nie prawda. W waszym przypadku na pewno nie ma nienawiści. On Cie wciąż kocha, ale czuje się zraniony. – wzięłam ostatnią czekoladkę
- Co ja bym bez Ciebie zrobiła?
- Dobre pytanie, czasami sam sobie je zadaje – oboje zaczęliśmy się śmiać. Było po 2 w nocy, gdy wróciłam do mieszkania. Ta rozmowa bardzo mi pomogła i dała dużo do myślenia. Jednak obawiam się, że Cristian nie będzie chciał już ze mną rozmawiać.
Następnego dnia szybko się ogarnęłam i wyszłam na zakupy. Istne szaleństwo. Wszyscy biegają i kupują prezenty. Chyba też powinnam coś kupić Oskarowi. Tyle czasu już ze mną wytrzymuje, że powinnam się jakoś odwdzięczyć. Przeszłam chyba po wszystkich sklepach i nie znalazłam nic, co byłoby godne uwagi. Z pełnymi siatkami wróciłam do mieszkania. 
Wieczorem zaczął padać śnieg. Nalałam wina i siadłam na parapecie. Dlaczego to wszystko jest takie skomplikowane ? Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Nie spodziewałam się żadnych gości na dwa dni przed świętami. Otworzyłam i wpatrywałam się w brązowe, pełne łez oczy Savaniego.  Czułam jak każda zła spływająca po jego policzku pali moje serce. Nie wiedziałam jak mam postąpić w tej sytuacji. Czy powinnam coś powiedzieć? Nie chce by cierpiał. Nie zasłużył na to.
- Cristian .. – poczułam jego gorące usta na swoich.

 ________________________
ahhh ! mamy kolejny rozdział :) myślę, że teraz będą pojawiać się częściej z racji, że już nigdzie się nie wybieram. Buziaki ;*

poniedziałek, 29 lipca 2013

4.



Dni zaczynały się robić co raz krótsze, a noce zbyt zimne by spędzać je na balkonie. Jeszcze chwila i spadnie pierwszy śnieg. Nie wiem dlaczego ludzie nie lubią zimy. Nie ma nic piękniejszego niż ulice pokryte białym puchem. Nauka z siatkarzem szła bardzo dobrze. Przykładał się, co mnie bardzo cieszyło. Jednak nasze spotkania nigdy nie wychodziły poza temat zajęć. Może to i dobrze? Byłoby ciężko gdyby nagle zaczął mi wyrzucać moje zachowanie.
- Dlaczego nie przychodzisz na mecze ?
- Weekend to jedyny moment kiedy mogę odpocząć po całym tygodniu zajęć. Wolę go spędzić w ciszy.
- Przyjdź w sobotę. To ostatni mecz przed świętami.
- Zobaczę.- uśmiechnęłam się niepewnie
- Spędzasz święta we Włoszech?
- Nie, zostaje w Polsce – był wyraźnie zdziwiony
- A co rodzice na to?
- Pogodzili się z tym, że od kilku lat spędzają święta beze mnie. – o nic już nie zapytał. Skończyliśmy ostatnie zadanie i wróciłam do domu.
W sobotę rodzice zadzwonili z życzeniami. Nie wierze, że kończę 26 lat. Czas bardzo szybko zleciał. Musiałam szybko zakończyć rozmowę i obiecałam, że wieczorem zadzwonię, bo ktoś dobijał się do drzwi. Mężczyzna wręczył mi kosz białych róż. Nie trudno było zgadnąć od kogo mogą być. Cristian bardzo dobrze wiedział jak uwielbiam te kwiaty. Nie było dnia, bym nie dostała białej róży. Rozpieszczał mnie na każdym kroku. Skąd wiedział gdzie mieszkam?  Dopiero teraz to do mnie dotarło. Czyżby mnie śledził ? Ten mężczyzna nie przestaje mnie zaskakiwać. Wstawiłam kwiaty do wazonu i zaniosłam do swojego pokoju.  Nie pozostaje mi nic innego, jak pójść na mecz i podziękować. Dzięki temu, że poświęcam swój czas siatkarzowi, klub daje mi możliwość wejścia na każdy mecz. Ubrałam się ciepło i wyszłam z mieszkania. Hala jak zawsze była zapełniona do ostatniego miejsca. Mecz się jeszcze nie zaczął, a kibice już dopingowali swoją drużynę. Odnalazłeś mnie wzrokiem i posłałeś mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów. Zrobiłam to samo. Może jeszcze nie wszystko stracone i naprawdę jest szansa by coś naprawić? Cieszyłam się z każdego punktu. Posyłałeś piłki z dokładną precyzją. Wielu może się tego od Ciebie uczyć. Patrzyłam w Twoim kierunku i od czasu do czasu nasze spojrzenia się spotykały. Skup się na meczu, a nie na mnie. We Włoszech, po każdym wygranym meczu, podbiegałeś do mnie i całowałeś. Wszyscy na nas patrzyli, a ja robiłam się czerwona. Piękne czasy. Po meczu kibice podchodzili po autografy. Opierałam się o barierkę, kiedy ktoś poprosił mnie o zrobienie zdjęcia. Poczułam ukłucie zazdrości gdy dziewczyna Cię objęła. Oddałam aparat i odeszła.
- Jednak przyszłaś – Cristian wyglądał na szczęśliwego
- Chciałam podziękować za kwiaty. – kiwnął głową – są piękne
- Może dasz się gdzieś zaprosić?
- Chętnie – uśmiechnęłam się
- W takim razie za godzinę przyjadę po Ciebie – wróciłam do mieszkania i wzięłam szybki prysznic. Ściągnęłam dresy i przebrałam się w coś bardziej wyjściowego. Koło 21 dostałam wiadomość, że Cristian już na mnie czeka. Założyłam płaszcz i zeszłam na dół. Otworzył przede mną drzwi od samochodu. Zawsze to robił.
- Skąd wiesz gdzie mieszkam ? śledzisz mnie? – spojrzałam na niego i uniosłam brew.
- Nie chciałem byś wracała sama po ciemku, więc szedłem za Tobą. Nie śledzę, ale wolałem się upewnić, ze wrócisz bezpiecznie do domu. – opiekuńczość to jego kolejna zaleta. - co powiesz na niezdrowe jedzenie?
- Wolno wam to jeść?
- Jest już po sezonie, więc chyba mogę sobie pozwolić na małe co nieco. – zaśmiał się i odpalił silnik. Pamiętam swoją pierwszą zimę na Podkarpaciu. Uliczki zasypane śniegiem i kolorowe lampki na witrynach sklepowych. Byłam zachwycona. We Włoszech nie łatwo było o śnieg. Siatkarz zatrzymał samochód pod restauracją. Nie było dużo ludzi więc można było spokojnie zjeść i porozmawiać.
- Skąd decyzja by grać w Polsce ? – zapytałam kiedy jeszcze czekaliśmy na zamówienie.
- Chciałem spróbować czegoś nowego. Gra we włoskim klubie nie sprawiała mi już takiej przyjemności jak kiedyś.  – kiedy byliśmy razem? Powstrzymywałam się by nie zadać tego pytania.
- Jak Ci się tu podoba?
- Jestem zadowolony. Najbardziej podoba mi się zaangażowanie kibiców. Jeszcze nigdy nie widziałem by ktoś tak wspierał swoją drużynę. Wierzą w nas mimo, że kilka razy przegraliśmy. Trochę dziwnie się grało na przeciwko kolegi z drużyny reprezentacyjnej.
- Takie sytuacje też się zdarzają - Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Tematy same się nasuwały. Chyba po raz pierwszy od wielu lat, naprawdę miło spędzałam czas. Nawet nie sprzeczałam się, że chce zapłacić za siebie, bo w tej kwestii Cristan jest nieustępliwy. 
Droga powrotna również upłynęła w przyjemnej atmosferze. Gdy podjechaliśmy pod blok, nagle wszystko się zmieniło. Czułam, że coś wisi w powietrzu.

__________
cześć !  Miałam dodać  wczoraj, ale zapomniałam ;( wybaczcie mi !  Obecnie jestem na wakacjach i każdy nowy rozdział na waszych blogach przeczytam zaraz po powrocie do domu
pozdrawiam z deszczowej Szkocji ;)

poniedziałek, 22 lipca 2013

3.



Kiedy weszłam do kawiarni, mężczyzna już na mnie czekał. Postanowiłam, że będziemy się spotykać na gruncie neutralnym. Zamówiłam sok i usiadłam naprzeciwko niego. Zaczęliśmy od podstaw. Chwilami miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale kilka lat temu mój włoski wyglądał dokładnie tak samo. Starałam się tłumaczyć wszystko na spokojnie i w najprostszy sposób. Pewnie wiele osób już dawno by zrezygnowało, ale ja zawsze byłam bardzo cierpliwa. Zwłaszcza jeśli chodzi o cierpliwość w przypadku włoskiego temperamentu.
- Czym się zajmujesz na co dzień? – zapytał kiedy tłumaczyłam mu jak należy się przedstawić.
- Uczę w szkole językowej.
- Włoskiego ?
- Zgadza się, a teraz skupmy się na tym.  – starałam się ignorować to, że na mnie patrzy i czasami nasze dłonie się stykały. Czułam, że robi mi się gorąco, podczas gdy na dworze było zdecydowanie chłodniej.
- Czy ja Cie rozpraszam? - spojrzałam na niego. Oh tak, zdecydowanie Twoje namiętne usta robią mi wodę z mózgu.
- Nie, skąd ten pomysł?
- Tak tylko spytałem – wzruszył ramionami i zajęliśmy się dalszą nauką. Po dwóch godzinach byłam już zmęczona. Wiedziałam, że dłużej nie pociągnę. Nie dość, że miałam zajęcia z młodszą grupą to jeszcze teraz musiałam się pilnować przy nim. – masz ochotę coś zjeść? – zadał mi to pytanie kiedy zbierałam się już do wyjścia.
- Nie, dziękuję. – uśmiechnęłam się i wyszłam. Nie szedł za mną i za to mu dziękowałam. Ceniłam w nim to, że wiedział kiedy chce być sama. Nie wymuszał na mnie niczego. Miewałam ciche dni, a On to potrafił zrozumieć. Jeśli ma teraz kogoś, to dziewczyna jest wielką szczęściarą. 
W mieszkaniu znów byłam sama. Zjadłam kolację i usiadłam na kanapie. Nie oglądam zbyt dużo telewizji. Jestem z tych co wolą spędzić czas z książką. Jednak każdemu czasem należy się chwila odskoczni.
- Znów pojawił się w moim życiu – wpatrywałam się w panoramę miasta.
- Jak się z tym czujesz?
- Nie jest mi łatwo. Kiedy patrzę na niego, wracają wszystkie wspomnienia.
- Rozmawialiście o tym?
- Nie..boję się, że jeszcze bardziej się załamię.
- Nie możesz myśleć w ten sposób. Masz teraz okazję odbudować swoje życie na nowo. Kto wie..może On również na to liczy?
- Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. To stało się tak nagle. Może gdybym wiedziała, że On tu będzie to nastawiłabym się psychicznie na spotkanie. Niestety zostałam postawiona przed faktem dokonanym. Jeszcze teraz wspólna nauka.
- Pamiętasz co powtarzałem Ci na samym początku?
- „ Nic nie dzieje się bez przyczyny „
- Właśnie, może tak miało być? Może jeszcze macie szansę na to by być razem.
- Po tylu latach? Nie sądzisz, że po tym – zrobiłam dość długą przerwę – On ułożył sobie życie na nowo?
- Istnieje taka możliwość, ale jeśli nie spróbujesz to się nie dowiesz. Los daje Ci szansę..nie zmarnuj jej.
- Los zabrał mi to co było dla mnie najcenniejsze, więc niech teraz się nie podlizuje. – chłopak się zaśmiał
- Nie wiem czy się podlizuje czy nie, ale może i los chce odkupić swoje winy.
- Nie musiałby tego robić, gdyby nie zwrócił się przeciwko mnie 4 lata temu.
- Ja Ci mogę tylko doradzić, ale to Ty musisz zdecydować jak chcesz pokierować swoim życiem.
- Wiem..
- Jesteś już dorosłą kobietą i sama wiesz czego potrzebujesz..
- Cristian..potrzebuje go w swoim życiu..  – zabrałam torebkę i wyszłam.
Cały wieczór upłynął mi na sprawdzaniu testów. Chyba nie jestem złą nauczycielką, widzę same pozytywne oceny. Spakowałam wszystko do torebki i z lampką wina usiadłam na balkonie. Uwielbiałam tu przesiadywać. Mogłam na spokojnie wszystko przemyśleć. Noc była przyjemnie chłodna. Owinęłam się cieplej kocem. Kiedyś takie wieczory spędzałam u boku Savaniego. Tylko zamiast koca, obejmowały mnie jego silne ramiona. Nasz związek różnił się od pozostałych. Najważniejsze dla nas było szczęście tej drugiej osoby. Nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic. Wiem, że mogłam mu się zwierzyć ze wszystkiego. Nawet kiedy jeden chłopak na uczelni nie dawał mi spokoju, Ty przyjąłeś tą wiadomość ze spokojem. Od tamtego czasu przychodziłeś po mnie po każdych zajęciach i dawałeś każdemu do rozumienia, że ja już mam kogoś. Dziewczyny mi zazdrościły, a ja byłam po prostu zakochana. Uśmiechnęłam się do siebie i otarłam łzę. Podniosłam kieliszek do góry..
- Twoje szczęście Cristian .

________
i mamy kolejny rozdział ! miłego czytania ;)

środa, 17 lipca 2013

2.



Kolejne kilka dni upłynęły mi na pracy. Pogodziłam się również z myślą, że jesteś gdzieś obok. Właśnie kończę jeść obiad i zaraz zbieram się do wyjścia. Skoro już dostałam ten bilet to szkoda by się zmarnował. Pogoda była dziś łaskawa i nie padało. Razem ze mną w autobusie jechali kibice. Mam wielki szacunek do osób, które całym serce wspierają swoją drużynę i są na każdym meczu. Pokazałam bilet i szłam w kierunku wyznaczonego miejsca. Siatkarze obu drużyn się rozgrzewali. Wśród nich zobaczyłam też Ciebie. Zawsze uwielbiałam patrzeć jak grasz. Widziałam wtedy ile pasji i serca wkładasz w to co robisz. Podczas jednego meczu, słyszałam jak dziewczyny siedzące za mną rozmawiały między sobą. Jak usłyszałam, że w łóżku musisz być niezłym tygrysem to myślałam, ze tam zejdę ze śmiechu. Prawda była zupełnie inna. Twoja delikatność i namiętność była zdecydowanym przeciwieństwem tego, jaki byłeś na boisku. Odgoniłam od siebie te myśli bo nie przyszłam tu po to, by wspominać nasze życie intymne. Siedziałam dość blisko więc to była tylko kwestia czasu nim mnie zobaczysz. Uśmiechnąłeś się, ale odwróciłam wzrok. Nie było mi łatwo się zdecydować czy powinnam przychodzić, a Ty jeszcze uśmiechasz się z tymi dołeczkami, które tak uwielbiałam. Mecz się zaczął. Zadziwiłam samą siebie, gdy cieszyłam się z każdego punktu, który Resovia zdobyła. Ty również miałeś w tym swój udział. Na przerwach zerkałeś na mnie, a ja wiedziałam, że dłużej tak nie wytrzymam. Po drugim secie musiałam wyjść. Kiedy tylko znalazłam się z dala od ludzi, zaczęłam płakać. Wszystko przed czym uciekałam i walczyłam tam w środku, ponownie dało o sobie znać. Uczucia jakimi Cie darzyłam, odrodziły się na nowo. Nie zamierzam już uciekać sama przed sobą. Kocham Cie.
Nie wiem ile czasu przesiedziałam w parku, ale i tak nie miałam po co wracać do domu. Mieszkam sama. Nawet nie mam żadnego zwierzątka. Ciężko byłoby mi się pogodzić z kolejną stratą. Wracając już późnym wieczorem, domyśliłam się, że Resovia wygrała mecz. Kibice wychodzący z baru śpiewali i wymieniali Twoje nazwisko. Swój pierwszy występ w klubie możesz uznać, za udany. Wiem, że władze podjęły dobrą decyzję walcząc o Ciebie. Ja poddałam się bez walki.
Gorąca woda i zapach jaśminu pomogły mi się rozluźnić. Jutro mam zajęcia dopiero po południu, będę miała możliwość spędzenia całego poranka w łóżku. Z drugiej strony, dzięki pracy mogę zająć się czymś innym niż rozmyślanie o czekoladowych oczach i cudownym uśmiechu, jakim mnie obdarzyłeś. Wtarłam w ciało balsam i poszłam do łóżka. Sen przyszedł bardzo szybko. 
Następnego dnia obudził mnie telefon. Byłam zła. Chciałam spędzić więcej czasu w łóżku. Nie znałam numeru więc nie odbierałam. Jednak osoba po drugiej stronie nie dawała mi możliwości ponownego zaśnięcia. Telefon dzwonił i dzwonił. Kiedy wreszcie odebrałam, załamałam ręce. Jeszcze śnie prawda? Dlaczego upatrzyli sobie akurat naszą szkołę? Jest tyle lepszych szkół językowych w mieście, a On akurat musiał zadzwonić tu? Chyba zwariowałam. Ponownie zgodziłam się na współpracę z Rzeszowskim klubem.
Siedziałam na trybunach i czekałam, aż siatkarze skończą trening. Wczoraj zostałam poproszona o pomoc w nauce polskiego. Nie wiem co mną kierowało, że przystałam na to. Może chciałam spędzić z nim trochę czasu. Guzik prawda. Chciałam zobaczyć czy on darzy mnie jeszcze jakimś uczuciem. Kogo ja chce oszukać? To co Cristian do mnie czuł, minęło z dniem w którym nie wróciłam do Maceraty. Z zamyśleni wyrwała mnie obecność siatkarza. Nawet nie zauważyłam  kiedy skończyli trening.
- Zaczynamy od dziś ? – jego głos był słodki, ale i stanowczy. Chyba to mnie trochę orzeźwiło.
- Nie. Potrzebuje Twój rozkład treningów bym mogła rozpisać zajęcia i móc je dostosować do swojego grafiku.
- Rozumiem. – chłopak wyciągnął kartkę z torby.
- Jeśli zostawisz mi swój numer to jutro dam Ci znać. – Cristan wstał i zawiesił torbę na ramię.
- Mam ten san numer od 6 lat. – popatrzył na mnie i odszedł. Tym samym dając mi do zrozumienia,  że przez ten cały czas, czekał na jakąkolwiek wiadomość ode mnie. Zrobiło mi się przykro, że jest taki oschły, ale czego ja się spodziewałam? Muszę podejść do tego zawodowo. Tylko nauka. Nic więcej. 
W mieszkaniu rozpisałam każdy możliwy dzień. Jeśli mu się nie będzie pasowało to trudno. Nie zamierzam rezygnować ze wszystkiego. Wzięłam szybki prysznic. Będąc już w mojej ulubionej piżamie w motylki siedziałam na wprost szafy i zastanawiałam się jak to zrobić by znów się nie rozkleić. Dawno temu zapisałam numer na kartce i wrzuciłam do pudełka. Raz nawet chciałam zadzwonić by tylko usłyszeć jego głos, ale zamiast tego..leżałam na łóżku i ryczałam jak dziecko. Skoro On już tu jest to muszę się zmierzyć z przeszłością. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam pudełko. Wspólne zdjęcia z wakacji. Kartki na walentynki i urodziny. Prezenty, które Cristian dawał mi bez okazji. Z małego pudełeczka wyciągnęłam łańcuszek, który Włoch podarował mi w pierwszą rocznicę naszego spotkania. Mała perełka zawieszona na delikatnym srebrnym łańcuszku. Po powrocie do Polski, nosiłam ją, ale z czasem musiałam schować. Wiedziałam, że to nie pomoże mi w poradzeniu sobie z sytuacją. Wprowadziłam numer do telefonu i ponownie zamknęłam pudełko w szafie.
Z samego rana miałam zajęcia. Wzięłam kubek z gorącą kawą i wyszłam z mieszkania. Czekając na autobus zadzwoniłam do Cristiana. Domyślam się, ze śpi skoro nie odebrał. Może oddzwoni. Po chwili telefon się odezwał. Przekazałam mu informację o jutrzejszym spotkaniu.


_________
kolejna notka za mną :) jest mi miło widząc, że czytacie i zostawiacie po sobie ślad. To bardzo pomaga w pisaniu. Jesteście kochani! ;*