niedziela, 14 lipca 2013

1.

Ściągnęłam przemoczone ubranie i rozwiesiłam na suszarce w łazience. Miałam nadzieję, że ciepła pogoda utrzyma się przynajmniej do połowy października, a tu od razu zaczęło padać. Wycierałam mokre włosy ręcznikiem, gdy zadzwonił mój telefon. To ze szkoły. Mam nadzieję, ze nie będę musiała jutro przychodzić. Od miesiąca uczę w szkole językowej, a przy okazji dorabiam sobie jako tłumacz. Skończyłam Italianistykę więc trzeba to jakoś wykorzystać. Lubię to co robię. Lubię poznawać nowych ludzi i przekazywać im swoją wiedzę. Nie jest to proste. Zwłaszcza kiedy ma się zajęcia z najmłodszym pokoleniem. Odebrałam telefon i słuchałam, co koleżanka ma mi do powiedzenia. Im dłużej mówiła, tym mniej mi się to podobało. Od momentu wyjazdu z Włoch, nie miałam żadnej styczności ze sportem, siatkówką, a tym bardziej z siatkarzami. Teraz zostałam poproszona by pomóc przy spotkaniu nowego zawodnika z dziennikarzami. Nie uśmiechało mi się to, ale nie mam wyjścia. To moja praca.
Gdy się obudziłam, na dworze znów padało.
- Czy to się kiedyś skończy? - wstawiłam wodę na kawę i poszłam pod prysznic. Ubrałam się w miarę elegancko i koło 13 byłam już pod halą. Mijałam to miejsce wiele razy, ale nigdy nie byłam na meczu. Takie obiekty przywołują wspomnienia, że ja kiedyś też byłam częścią tego. Nie udało mi się poznać całej reprezentacji Włoch, ale kilku siatkarzy miałam przyjemność poznać. Strzepnęłam krople deszczu z parasola i weszłam do środka. Miły pan wskazał mi pokój w którym mieści się zarząd klubu i grzecznie zapukałam. Mężczyzna w średnim wieku uścisnął mi rękę i zajęłam miejsce po przeciwnej stronie biurka.
- Przepraszam, że musiała Pani poświęcić nam swój wolny dzień, ale to ważne dla naszego klubu. Dość długo staraliśmy się o tego zawodnika i w końcu się udało.  
- Dla mnie to żaden problem. – uśmiechnęłam się do mężczyzny. Wiem, jakie to ważne gdy w zespole pojawia się zawodnik, który ma wzmocnić całą drużynę.  – rozumiem, że będziemy mieć nowego mistrza Polski? – mężczyzna popatrzył na mnie z zaciekawieniem
- Zna się Pani na tym ?
- Słyszałam to i owo – rozległo się pukanie do drzwi. Poczułam silną woń męskich perfum. Zapach, który bardzo dobrze znałam mimo, że minęło tyle lat. W tej chwili cieszę się, że na dworze pada i deszcz uderza o parapet. Serce biło zdecydowanie za głośno, a puls przyśpieszył. Przecież to niemożliwe. Zrezygnowałam nawet ze spędzania świąt z rodzicami. Nie chciałam by doszło do naszego ponownego spotkania. Wylałam już wiele łez, więc udało mi się uniknąć tej kompromitującej sytuacji. Nie rozpłakałam się na dźwięk jego głosu. Kiedy mężczyzna zwrócił się do mnie, wzięłam głębszy oddech i odwróciłam się w jego stronę. Spojrzałam na twarz, którą tak dobrze znałam. Dwudniowy zarost zawsze dodawał mu uroku. Minęły 4 lata, a On nic się nie zmienił. Może jego oczy nie mają już tego blasku co kiedyś, ale to nadal jest ten sam mężczyzna. Nie dałam po sobie poznać, że to spotkanie mnie rozbiło. Wiedziałam po co tu jestem i musiałam być silna, aż do ostatniego pytania dziennikarza.
- Cristian Savani – siatkarz wyciągnął do mnie rękę. Nie musiał się przedstawiać, ale dobre wychowanie tego wymagało.
- Bianka – niepewnie dotknęłam jego dłoni i znów ten przyjemny dreszcz. Zdecydowanie zbyt długo trzymał moją rękę. Dobrze, że mężczyzna stojący obok oznajmij, że czas już na spotkanie z dziennikarzami. Szłam korytarzem czując jak każdy mój gest jest obserwowany. Sala może nie była zbyt wielka, ale za to wypełniona po brzegi. Zajęłam miejsce po lewej stronie siatkarza. Po jego drugiej stronie siedział jak się domyśliłam, rzecznik prasowy klubu. Spotkanie minęło zaskakująco bardzo dobrze. Nie jąkałam się i tłumaczyłam dokładnie każde słowo. Byłam z siebie dumna, że poradziłam sobie w tak stresującej sytuacji. Nie dość, ze tłum dziennikarzy i ludzie z aparatami to jeszcze jego obecność. Siatkarz dostał koszulkę ze swoim nazwiskiem i ustawił się do zdjęć. Patrzyłam z końca sali. W głębi serca cieszyłam się, że Twoja kariera tak szybko się rozwijała. Brązowy medal na Olimpiadzie i teraz Polski klub. Uśmiechnęłam się i opuściłam pomieszczenie. Wiedziałam, że nie może iść za mną. 
Odetchnęłam z ulgą gdy na policzkach poczułam chłodne powietrze. Deszcz już nie padał, chociaż ulice wciąż były mokre. Myślałam, że to już koniec, ale po chwili obok pojawił się prezes klubu. Wręczył mi bilet na niedzielny mecz. Szarpnęli się bo dostałam VIP’owskie miejsce. Podziękowałam i odeszłam w stronę przystanku. Ale czy ja chcę tam iść? Czy chce znów patrzeć jak grasz? Nie chciałam wracać do przeszłości, a przeszłość sama pojawiła się ponownie w moim życiu. Na szczęście autobus dość szybko przyjechał. Założyłam słuchawki i starałam odciąć się od myśli, które uporczywie krążyły wokół Twojej osoby. Jak to możliwe, ze znów pojawiłeś się w moim życiu? Los i tak nie był dla nas łaskawy, to dlaczego ponownie mamy przez to przechodzić? Przez 4 lata, dzień w dzień wmawiałam sobie, że widocznie tak musiało być. Widocznie szczęście nie było nam pisane, skoro to się stało. Co teraz ? skoro wiem, że w każdej chwili możemy się spotkać?

5 komentarzy:

  1. Dodaję do obserwowanych i czekam na więcej !
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Savani u Mistrzów Polski, jestem zachwycona. Ale ich związek, który się rozpadł, teraz dostał nową szansę, więc liczę, iż Cristian wykorzysta to. :)
    Mogłabyś mnie informować o nowościach na blogu? Byłabym wdzięczna.

    http://mio-enigma.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. "Ja uwielbiam toooo" jest świetne. Czekam na więcej!
    Przy okazji zapraszam do siebie na forget-about-reality.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku ! dziękuje ;* w ogóle nie spodziewałam się, że ktoś będzie to czytał ;) linki zapisane i będę dawać znać.

    OdpowiedzUsuń
  5. http://nobody-sees-nobody-knows.blogspot.com/2013/07/chapter-three.html zapraszam na 3 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń