- 4 lata..tyle czekałem na chociaż jedną wiadomość od
Ciebie, a Ty milczałaś. Jak mogłaś mi to zrobić? Myślisz, że nie cierpiałem? –
jego głos się łamał.
- Cristian ja...
- Byłaś dla mnie wszystkim. Liczyłem, że założymy rodzinę
i już na zawsze będziesz tylko moja. Kochałem Cie.. – z moich oczu popłynęły
łzy. Wiedziałam, że cierpi. Oboje cierpimy, ale czasu nie cofnę. – powiedz mi
dlaczego? Dlaczego nie wróciłaś? – popatrzyłam na niego i zobaczyłam łzy.
- Nie mogłam zniszczyć Ci życia..przepraszam. – odpięłam
pas i wysiadłam z samochodu. Niestety tym razem siatkarz pobiegł za mną.
Zatrzymał mnie gdy chciałam wejść do klatki.
- Moje życie nie jest takie same od kiedy wyjechałaś.
- Jeśli chcesz wiedzieć, to moje też nie było zbyt
kolorowe. Cristan, darujmy sobie. Było minęło.
- Nie wierze, że z takim spokojem to mówisz.. Ty – która
zawsze powtarzałaś jak bardzo mnie kochasz. Dlaczego stałaś się taka obojętna?
- Moje uczucia nigdy się nie zmieniły, ale wyjazd był
jedynym rozwiązaniem…
- Rozwiązaniem czego?! – jeszcze nigdy nie podniósł na
mnie głosu. Był zły. Dało się to zauważyć w jego oczach, chociaż usilnie
starałam się na niego nie patrzeć. – mam
prawo wiedzieć. Jesteś mi to winna. Bianka, błagam!
- Daj mi odejść..proszę
- Dopiero wtedy kiedy powiesz, dlaczego zostawiłaś mnie
samego.
- Chciałam byś był szczęśliwy…
- Byłem szczęśliwy! Ty byłaś moim szczęściem..
- Nie, ja nigdy nie potrafiłabym dać Ci prawdziwego
szczęścia
- Jak możesz tak mówić? – napierał na mnie, a mi coraz
ciężej było się przed tym bronić. Chciałam by schował mnie w swoich ramionach.
Jednak stało się to, czego się najbardziej obawiałam. – nie taką Biankę
pokochałem. Zmieniłaś się. – zostawił mnie samą. Patrzyłam jak czarny samochód odjeżdża
i czułam, że moje serce łamie się na kolejne małe kawałeczki. Musiałam z kimś
porozmawiać. Wybrałam tak dobrze znany mi numer i po kilku minutach chłopak
otworzył mi drzwi.
- Przepraszam, że o tej porze. – ściągnęłam płaszcz i
usiadłam na krześle.
- Daj spokój, i tak nie chodzę spać przed północą –
postawił przede mną kubek z waniliową herbatą i czekoladki – wszystkiego
najlepszego – uśmiechnęłam się słabo. Upiłam łyk herbaty
- Wysłał mi kwiaty i zaprosił na kolacje. Nie sądziłam,
że ten dzień tak paskudnie się skończy.
- domyślam się, że poruszyliście ten temat?
- On to zrobił. Chciał wiedzieć dlaczego.. – znów zaczęłam
się rozklejać
-…Dlaczego nie wróciłaś? – kiwnęłam głową – wiedziałaś,
że to w końcu nastąpi.
- Zdawałam sobie z tego sprawę, ale to tak bardzo bolało,
gdy widziałam łzy w jego oczach.
- To była dla was obojga ciężka sytuacja. Nie borę
niczyjej strony, ale On ma prawo wiedzieć.
- Nie sądzisz, że lepiej by było gdyby zapomniał o tym ?
- A Ty byłabyś w stanie zapomnieć?
- Nie – puknęłam się w czoło za to głupie pytanie. – ale
chce by był szczęśliwy
- Dlaczego podejmujesz decyzje za niego? To dorosły facet.
- To nie jest takie proste. Dla Włochów, rodzina jest najważniejsza,
a ja mu tego nie dam
- Nie przekreślaj się..nigdy nie wiesz co może się stać.
- Już nic się nie stanie..chciałam wiedzieć czy Cristian
nadal coś do mnie czuje. Dziś dał mi wyraźnie do zrozumienia, że już nie.
Chociaż nienawiść to też uczucie prawda ?
- Bardziej bym się skłaniał tezie, że to żal.
- Zawsze znajdziesz łagodniejsze wyjaśnienie - zaśmiałam się
- Mówią, że łatwo jest znienawidzić kogoś, kogo się
kochało, ale to nie prawda. W waszym przypadku na pewno nie ma nienawiści. On
Cie wciąż kocha, ale czuje się zraniony. – wzięłam ostatnią czekoladkę
- Co ja bym bez Ciebie zrobiła?
- Dobre pytanie, czasami sam sobie je zadaje – oboje
zaczęliśmy się śmiać. Było po 2 w nocy, gdy wróciłam do mieszkania. Ta rozmowa
bardzo mi pomogła i dała dużo do myślenia. Jednak obawiam się, że Cristian nie
będzie chciał już ze mną rozmawiać.
Następnego dnia szybko się ogarnęłam i wyszłam na zakupy.
Istne szaleństwo. Wszyscy biegają i kupują prezenty. Chyba też powinnam coś
kupić Oskarowi. Tyle czasu już ze mną wytrzymuje, że powinnam się jakoś
odwdzięczyć. Przeszłam chyba po wszystkich sklepach i nie znalazłam nic, co
byłoby godne uwagi. Z pełnymi siatkami wróciłam do mieszkania.
Wieczorem zaczął
padać śnieg. Nalałam wina i siadłam na parapecie. Dlaczego to wszystko jest
takie skomplikowane ? Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Nie spodziewałam się
żadnych gości na dwa dni przed świętami. Otworzyłam i wpatrywałam się w
brązowe, pełne łez oczy Savaniego. Czułam jak każda zła spływająca po jego
policzku pali moje serce. Nie wiedziałam jak mam postąpić w tej sytuacji. Czy
powinnam coś powiedzieć? Nie chce by cierpiał. Nie zasłużył na to.
- Cristian .. – poczułam jego gorące usta na swoich.
________________________
ahhh ! mamy kolejny rozdział :) myślę, że teraz będą pojawiać się częściej z racji, że już nigdzie się nie wybieram. Buziaki ;*
________________________
ahhh ! mamy kolejny rozdział :) myślę, że teraz będą pojawiać się częściej z racji, że już nigdzie się nie wybieram. Buziaki ;*
Jest, na reszcie! Na reszcie Sava postawił sprawę jasno i zrobił to, co powinien zrobić już dawno. Teraz to już musi być tylko lepiej, a ja chyba domyślam się co było powodem, że bohaterka nie wróciła do Włoch...
OdpowiedzUsuń