poniedziałek, 29 lipca 2013

4.



Dni zaczynały się robić co raz krótsze, a noce zbyt zimne by spędzać je na balkonie. Jeszcze chwila i spadnie pierwszy śnieg. Nie wiem dlaczego ludzie nie lubią zimy. Nie ma nic piękniejszego niż ulice pokryte białym puchem. Nauka z siatkarzem szła bardzo dobrze. Przykładał się, co mnie bardzo cieszyło. Jednak nasze spotkania nigdy nie wychodziły poza temat zajęć. Może to i dobrze? Byłoby ciężko gdyby nagle zaczął mi wyrzucać moje zachowanie.
- Dlaczego nie przychodzisz na mecze ?
- Weekend to jedyny moment kiedy mogę odpocząć po całym tygodniu zajęć. Wolę go spędzić w ciszy.
- Przyjdź w sobotę. To ostatni mecz przed świętami.
- Zobaczę.- uśmiechnęłam się niepewnie
- Spędzasz święta we Włoszech?
- Nie, zostaje w Polsce – był wyraźnie zdziwiony
- A co rodzice na to?
- Pogodzili się z tym, że od kilku lat spędzają święta beze mnie. – o nic już nie zapytał. Skończyliśmy ostatnie zadanie i wróciłam do domu.
W sobotę rodzice zadzwonili z życzeniami. Nie wierze, że kończę 26 lat. Czas bardzo szybko zleciał. Musiałam szybko zakończyć rozmowę i obiecałam, że wieczorem zadzwonię, bo ktoś dobijał się do drzwi. Mężczyzna wręczył mi kosz białych róż. Nie trudno było zgadnąć od kogo mogą być. Cristian bardzo dobrze wiedział jak uwielbiam te kwiaty. Nie było dnia, bym nie dostała białej róży. Rozpieszczał mnie na każdym kroku. Skąd wiedział gdzie mieszkam?  Dopiero teraz to do mnie dotarło. Czyżby mnie śledził ? Ten mężczyzna nie przestaje mnie zaskakiwać. Wstawiłam kwiaty do wazonu i zaniosłam do swojego pokoju.  Nie pozostaje mi nic innego, jak pójść na mecz i podziękować. Dzięki temu, że poświęcam swój czas siatkarzowi, klub daje mi możliwość wejścia na każdy mecz. Ubrałam się ciepło i wyszłam z mieszkania. Hala jak zawsze była zapełniona do ostatniego miejsca. Mecz się jeszcze nie zaczął, a kibice już dopingowali swoją drużynę. Odnalazłeś mnie wzrokiem i posłałeś mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów. Zrobiłam to samo. Może jeszcze nie wszystko stracone i naprawdę jest szansa by coś naprawić? Cieszyłam się z każdego punktu. Posyłałeś piłki z dokładną precyzją. Wielu może się tego od Ciebie uczyć. Patrzyłam w Twoim kierunku i od czasu do czasu nasze spojrzenia się spotykały. Skup się na meczu, a nie na mnie. We Włoszech, po każdym wygranym meczu, podbiegałeś do mnie i całowałeś. Wszyscy na nas patrzyli, a ja robiłam się czerwona. Piękne czasy. Po meczu kibice podchodzili po autografy. Opierałam się o barierkę, kiedy ktoś poprosił mnie o zrobienie zdjęcia. Poczułam ukłucie zazdrości gdy dziewczyna Cię objęła. Oddałam aparat i odeszła.
- Jednak przyszłaś – Cristian wyglądał na szczęśliwego
- Chciałam podziękować za kwiaty. – kiwnął głową – są piękne
- Może dasz się gdzieś zaprosić?
- Chętnie – uśmiechnęłam się
- W takim razie za godzinę przyjadę po Ciebie – wróciłam do mieszkania i wzięłam szybki prysznic. Ściągnęłam dresy i przebrałam się w coś bardziej wyjściowego. Koło 21 dostałam wiadomość, że Cristian już na mnie czeka. Założyłam płaszcz i zeszłam na dół. Otworzył przede mną drzwi od samochodu. Zawsze to robił.
- Skąd wiesz gdzie mieszkam ? śledzisz mnie? – spojrzałam na niego i uniosłam brew.
- Nie chciałem byś wracała sama po ciemku, więc szedłem za Tobą. Nie śledzę, ale wolałem się upewnić, ze wrócisz bezpiecznie do domu. – opiekuńczość to jego kolejna zaleta. - co powiesz na niezdrowe jedzenie?
- Wolno wam to jeść?
- Jest już po sezonie, więc chyba mogę sobie pozwolić na małe co nieco. – zaśmiał się i odpalił silnik. Pamiętam swoją pierwszą zimę na Podkarpaciu. Uliczki zasypane śniegiem i kolorowe lampki na witrynach sklepowych. Byłam zachwycona. We Włoszech nie łatwo było o śnieg. Siatkarz zatrzymał samochód pod restauracją. Nie było dużo ludzi więc można było spokojnie zjeść i porozmawiać.
- Skąd decyzja by grać w Polsce ? – zapytałam kiedy jeszcze czekaliśmy na zamówienie.
- Chciałem spróbować czegoś nowego. Gra we włoskim klubie nie sprawiała mi już takiej przyjemności jak kiedyś.  – kiedy byliśmy razem? Powstrzymywałam się by nie zadać tego pytania.
- Jak Ci się tu podoba?
- Jestem zadowolony. Najbardziej podoba mi się zaangażowanie kibiców. Jeszcze nigdy nie widziałem by ktoś tak wspierał swoją drużynę. Wierzą w nas mimo, że kilka razy przegraliśmy. Trochę dziwnie się grało na przeciwko kolegi z drużyny reprezentacyjnej.
- Takie sytuacje też się zdarzają - Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Tematy same się nasuwały. Chyba po raz pierwszy od wielu lat, naprawdę miło spędzałam czas. Nawet nie sprzeczałam się, że chce zapłacić za siebie, bo w tej kwestii Cristan jest nieustępliwy. 
Droga powrotna również upłynęła w przyjemnej atmosferze. Gdy podjechaliśmy pod blok, nagle wszystko się zmieniło. Czułam, że coś wisi w powietrzu.

__________
cześć !  Miałam dodać  wczoraj, ale zapomniałam ;( wybaczcie mi !  Obecnie jestem na wakacjach i każdy nowy rozdział na waszych blogach przeczytam zaraz po powrocie do domu
pozdrawiam z deszczowej Szkocji ;)

poniedziałek, 22 lipca 2013

3.



Kiedy weszłam do kawiarni, mężczyzna już na mnie czekał. Postanowiłam, że będziemy się spotykać na gruncie neutralnym. Zamówiłam sok i usiadłam naprzeciwko niego. Zaczęliśmy od podstaw. Chwilami miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale kilka lat temu mój włoski wyglądał dokładnie tak samo. Starałam się tłumaczyć wszystko na spokojnie i w najprostszy sposób. Pewnie wiele osób już dawno by zrezygnowało, ale ja zawsze byłam bardzo cierpliwa. Zwłaszcza jeśli chodzi o cierpliwość w przypadku włoskiego temperamentu.
- Czym się zajmujesz na co dzień? – zapytał kiedy tłumaczyłam mu jak należy się przedstawić.
- Uczę w szkole językowej.
- Włoskiego ?
- Zgadza się, a teraz skupmy się na tym.  – starałam się ignorować to, że na mnie patrzy i czasami nasze dłonie się stykały. Czułam, że robi mi się gorąco, podczas gdy na dworze było zdecydowanie chłodniej.
- Czy ja Cie rozpraszam? - spojrzałam na niego. Oh tak, zdecydowanie Twoje namiętne usta robią mi wodę z mózgu.
- Nie, skąd ten pomysł?
- Tak tylko spytałem – wzruszył ramionami i zajęliśmy się dalszą nauką. Po dwóch godzinach byłam już zmęczona. Wiedziałam, że dłużej nie pociągnę. Nie dość, że miałam zajęcia z młodszą grupą to jeszcze teraz musiałam się pilnować przy nim. – masz ochotę coś zjeść? – zadał mi to pytanie kiedy zbierałam się już do wyjścia.
- Nie, dziękuję. – uśmiechnęłam się i wyszłam. Nie szedł za mną i za to mu dziękowałam. Ceniłam w nim to, że wiedział kiedy chce być sama. Nie wymuszał na mnie niczego. Miewałam ciche dni, a On to potrafił zrozumieć. Jeśli ma teraz kogoś, to dziewczyna jest wielką szczęściarą. 
W mieszkaniu znów byłam sama. Zjadłam kolację i usiadłam na kanapie. Nie oglądam zbyt dużo telewizji. Jestem z tych co wolą spędzić czas z książką. Jednak każdemu czasem należy się chwila odskoczni.
- Znów pojawił się w moim życiu – wpatrywałam się w panoramę miasta.
- Jak się z tym czujesz?
- Nie jest mi łatwo. Kiedy patrzę na niego, wracają wszystkie wspomnienia.
- Rozmawialiście o tym?
- Nie..boję się, że jeszcze bardziej się załamię.
- Nie możesz myśleć w ten sposób. Masz teraz okazję odbudować swoje życie na nowo. Kto wie..może On również na to liczy?
- Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. To stało się tak nagle. Może gdybym wiedziała, że On tu będzie to nastawiłabym się psychicznie na spotkanie. Niestety zostałam postawiona przed faktem dokonanym. Jeszcze teraz wspólna nauka.
- Pamiętasz co powtarzałem Ci na samym początku?
- „ Nic nie dzieje się bez przyczyny „
- Właśnie, może tak miało być? Może jeszcze macie szansę na to by być razem.
- Po tylu latach? Nie sądzisz, że po tym – zrobiłam dość długą przerwę – On ułożył sobie życie na nowo?
- Istnieje taka możliwość, ale jeśli nie spróbujesz to się nie dowiesz. Los daje Ci szansę..nie zmarnuj jej.
- Los zabrał mi to co było dla mnie najcenniejsze, więc niech teraz się nie podlizuje. – chłopak się zaśmiał
- Nie wiem czy się podlizuje czy nie, ale może i los chce odkupić swoje winy.
- Nie musiałby tego robić, gdyby nie zwrócił się przeciwko mnie 4 lata temu.
- Ja Ci mogę tylko doradzić, ale to Ty musisz zdecydować jak chcesz pokierować swoim życiem.
- Wiem..
- Jesteś już dorosłą kobietą i sama wiesz czego potrzebujesz..
- Cristian..potrzebuje go w swoim życiu..  – zabrałam torebkę i wyszłam.
Cały wieczór upłynął mi na sprawdzaniu testów. Chyba nie jestem złą nauczycielką, widzę same pozytywne oceny. Spakowałam wszystko do torebki i z lampką wina usiadłam na balkonie. Uwielbiałam tu przesiadywać. Mogłam na spokojnie wszystko przemyśleć. Noc była przyjemnie chłodna. Owinęłam się cieplej kocem. Kiedyś takie wieczory spędzałam u boku Savaniego. Tylko zamiast koca, obejmowały mnie jego silne ramiona. Nasz związek różnił się od pozostałych. Najważniejsze dla nas było szczęście tej drugiej osoby. Nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic. Wiem, że mogłam mu się zwierzyć ze wszystkiego. Nawet kiedy jeden chłopak na uczelni nie dawał mi spokoju, Ty przyjąłeś tą wiadomość ze spokojem. Od tamtego czasu przychodziłeś po mnie po każdych zajęciach i dawałeś każdemu do rozumienia, że ja już mam kogoś. Dziewczyny mi zazdrościły, a ja byłam po prostu zakochana. Uśmiechnęłam się do siebie i otarłam łzę. Podniosłam kieliszek do góry..
- Twoje szczęście Cristian .

________
i mamy kolejny rozdział ! miłego czytania ;)

środa, 17 lipca 2013

2.



Kolejne kilka dni upłynęły mi na pracy. Pogodziłam się również z myślą, że jesteś gdzieś obok. Właśnie kończę jeść obiad i zaraz zbieram się do wyjścia. Skoro już dostałam ten bilet to szkoda by się zmarnował. Pogoda była dziś łaskawa i nie padało. Razem ze mną w autobusie jechali kibice. Mam wielki szacunek do osób, które całym serce wspierają swoją drużynę i są na każdym meczu. Pokazałam bilet i szłam w kierunku wyznaczonego miejsca. Siatkarze obu drużyn się rozgrzewali. Wśród nich zobaczyłam też Ciebie. Zawsze uwielbiałam patrzeć jak grasz. Widziałam wtedy ile pasji i serca wkładasz w to co robisz. Podczas jednego meczu, słyszałam jak dziewczyny siedzące za mną rozmawiały między sobą. Jak usłyszałam, że w łóżku musisz być niezłym tygrysem to myślałam, ze tam zejdę ze śmiechu. Prawda była zupełnie inna. Twoja delikatność i namiętność była zdecydowanym przeciwieństwem tego, jaki byłeś na boisku. Odgoniłam od siebie te myśli bo nie przyszłam tu po to, by wspominać nasze życie intymne. Siedziałam dość blisko więc to była tylko kwestia czasu nim mnie zobaczysz. Uśmiechnąłeś się, ale odwróciłam wzrok. Nie było mi łatwo się zdecydować czy powinnam przychodzić, a Ty jeszcze uśmiechasz się z tymi dołeczkami, które tak uwielbiałam. Mecz się zaczął. Zadziwiłam samą siebie, gdy cieszyłam się z każdego punktu, który Resovia zdobyła. Ty również miałeś w tym swój udział. Na przerwach zerkałeś na mnie, a ja wiedziałam, że dłużej tak nie wytrzymam. Po drugim secie musiałam wyjść. Kiedy tylko znalazłam się z dala od ludzi, zaczęłam płakać. Wszystko przed czym uciekałam i walczyłam tam w środku, ponownie dało o sobie znać. Uczucia jakimi Cie darzyłam, odrodziły się na nowo. Nie zamierzam już uciekać sama przed sobą. Kocham Cie.
Nie wiem ile czasu przesiedziałam w parku, ale i tak nie miałam po co wracać do domu. Mieszkam sama. Nawet nie mam żadnego zwierzątka. Ciężko byłoby mi się pogodzić z kolejną stratą. Wracając już późnym wieczorem, domyśliłam się, że Resovia wygrała mecz. Kibice wychodzący z baru śpiewali i wymieniali Twoje nazwisko. Swój pierwszy występ w klubie możesz uznać, za udany. Wiem, że władze podjęły dobrą decyzję walcząc o Ciebie. Ja poddałam się bez walki.
Gorąca woda i zapach jaśminu pomogły mi się rozluźnić. Jutro mam zajęcia dopiero po południu, będę miała możliwość spędzenia całego poranka w łóżku. Z drugiej strony, dzięki pracy mogę zająć się czymś innym niż rozmyślanie o czekoladowych oczach i cudownym uśmiechu, jakim mnie obdarzyłeś. Wtarłam w ciało balsam i poszłam do łóżka. Sen przyszedł bardzo szybko. 
Następnego dnia obudził mnie telefon. Byłam zła. Chciałam spędzić więcej czasu w łóżku. Nie znałam numeru więc nie odbierałam. Jednak osoba po drugiej stronie nie dawała mi możliwości ponownego zaśnięcia. Telefon dzwonił i dzwonił. Kiedy wreszcie odebrałam, załamałam ręce. Jeszcze śnie prawda? Dlaczego upatrzyli sobie akurat naszą szkołę? Jest tyle lepszych szkół językowych w mieście, a On akurat musiał zadzwonić tu? Chyba zwariowałam. Ponownie zgodziłam się na współpracę z Rzeszowskim klubem.
Siedziałam na trybunach i czekałam, aż siatkarze skończą trening. Wczoraj zostałam poproszona o pomoc w nauce polskiego. Nie wiem co mną kierowało, że przystałam na to. Może chciałam spędzić z nim trochę czasu. Guzik prawda. Chciałam zobaczyć czy on darzy mnie jeszcze jakimś uczuciem. Kogo ja chce oszukać? To co Cristian do mnie czuł, minęło z dniem w którym nie wróciłam do Maceraty. Z zamyśleni wyrwała mnie obecność siatkarza. Nawet nie zauważyłam  kiedy skończyli trening.
- Zaczynamy od dziś ? – jego głos był słodki, ale i stanowczy. Chyba to mnie trochę orzeźwiło.
- Nie. Potrzebuje Twój rozkład treningów bym mogła rozpisać zajęcia i móc je dostosować do swojego grafiku.
- Rozumiem. – chłopak wyciągnął kartkę z torby.
- Jeśli zostawisz mi swój numer to jutro dam Ci znać. – Cristan wstał i zawiesił torbę na ramię.
- Mam ten san numer od 6 lat. – popatrzył na mnie i odszedł. Tym samym dając mi do zrozumienia,  że przez ten cały czas, czekał na jakąkolwiek wiadomość ode mnie. Zrobiło mi się przykro, że jest taki oschły, ale czego ja się spodziewałam? Muszę podejść do tego zawodowo. Tylko nauka. Nic więcej. 
W mieszkaniu rozpisałam każdy możliwy dzień. Jeśli mu się nie będzie pasowało to trudno. Nie zamierzam rezygnować ze wszystkiego. Wzięłam szybki prysznic. Będąc już w mojej ulubionej piżamie w motylki siedziałam na wprost szafy i zastanawiałam się jak to zrobić by znów się nie rozkleić. Dawno temu zapisałam numer na kartce i wrzuciłam do pudełka. Raz nawet chciałam zadzwonić by tylko usłyszeć jego głos, ale zamiast tego..leżałam na łóżku i ryczałam jak dziecko. Skoro On już tu jest to muszę się zmierzyć z przeszłością. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam pudełko. Wspólne zdjęcia z wakacji. Kartki na walentynki i urodziny. Prezenty, które Cristian dawał mi bez okazji. Z małego pudełeczka wyciągnęłam łańcuszek, który Włoch podarował mi w pierwszą rocznicę naszego spotkania. Mała perełka zawieszona na delikatnym srebrnym łańcuszku. Po powrocie do Polski, nosiłam ją, ale z czasem musiałam schować. Wiedziałam, że to nie pomoże mi w poradzeniu sobie z sytuacją. Wprowadziłam numer do telefonu i ponownie zamknęłam pudełko w szafie.
Z samego rana miałam zajęcia. Wzięłam kubek z gorącą kawą i wyszłam z mieszkania. Czekając na autobus zadzwoniłam do Cristiana. Domyślam się, ze śpi skoro nie odebrał. Może oddzwoni. Po chwili telefon się odezwał. Przekazałam mu informację o jutrzejszym spotkaniu.


_________
kolejna notka za mną :) jest mi miło widząc, że czytacie i zostawiacie po sobie ślad. To bardzo pomaga w pisaniu. Jesteście kochani! ;*

niedziela, 14 lipca 2013

1.

Ściągnęłam przemoczone ubranie i rozwiesiłam na suszarce w łazience. Miałam nadzieję, że ciepła pogoda utrzyma się przynajmniej do połowy października, a tu od razu zaczęło padać. Wycierałam mokre włosy ręcznikiem, gdy zadzwonił mój telefon. To ze szkoły. Mam nadzieję, ze nie będę musiała jutro przychodzić. Od miesiąca uczę w szkole językowej, a przy okazji dorabiam sobie jako tłumacz. Skończyłam Italianistykę więc trzeba to jakoś wykorzystać. Lubię to co robię. Lubię poznawać nowych ludzi i przekazywać im swoją wiedzę. Nie jest to proste. Zwłaszcza kiedy ma się zajęcia z najmłodszym pokoleniem. Odebrałam telefon i słuchałam, co koleżanka ma mi do powiedzenia. Im dłużej mówiła, tym mniej mi się to podobało. Od momentu wyjazdu z Włoch, nie miałam żadnej styczności ze sportem, siatkówką, a tym bardziej z siatkarzami. Teraz zostałam poproszona by pomóc przy spotkaniu nowego zawodnika z dziennikarzami. Nie uśmiechało mi się to, ale nie mam wyjścia. To moja praca.
Gdy się obudziłam, na dworze znów padało.
- Czy to się kiedyś skończy? - wstawiłam wodę na kawę i poszłam pod prysznic. Ubrałam się w miarę elegancko i koło 13 byłam już pod halą. Mijałam to miejsce wiele razy, ale nigdy nie byłam na meczu. Takie obiekty przywołują wspomnienia, że ja kiedyś też byłam częścią tego. Nie udało mi się poznać całej reprezentacji Włoch, ale kilku siatkarzy miałam przyjemność poznać. Strzepnęłam krople deszczu z parasola i weszłam do środka. Miły pan wskazał mi pokój w którym mieści się zarząd klubu i grzecznie zapukałam. Mężczyzna w średnim wieku uścisnął mi rękę i zajęłam miejsce po przeciwnej stronie biurka.
- Przepraszam, że musiała Pani poświęcić nam swój wolny dzień, ale to ważne dla naszego klubu. Dość długo staraliśmy się o tego zawodnika i w końcu się udało.  
- Dla mnie to żaden problem. – uśmiechnęłam się do mężczyzny. Wiem, jakie to ważne gdy w zespole pojawia się zawodnik, który ma wzmocnić całą drużynę.  – rozumiem, że będziemy mieć nowego mistrza Polski? – mężczyzna popatrzył na mnie z zaciekawieniem
- Zna się Pani na tym ?
- Słyszałam to i owo – rozległo się pukanie do drzwi. Poczułam silną woń męskich perfum. Zapach, który bardzo dobrze znałam mimo, że minęło tyle lat. W tej chwili cieszę się, że na dworze pada i deszcz uderza o parapet. Serce biło zdecydowanie za głośno, a puls przyśpieszył. Przecież to niemożliwe. Zrezygnowałam nawet ze spędzania świąt z rodzicami. Nie chciałam by doszło do naszego ponownego spotkania. Wylałam już wiele łez, więc udało mi się uniknąć tej kompromitującej sytuacji. Nie rozpłakałam się na dźwięk jego głosu. Kiedy mężczyzna zwrócił się do mnie, wzięłam głębszy oddech i odwróciłam się w jego stronę. Spojrzałam na twarz, którą tak dobrze znałam. Dwudniowy zarost zawsze dodawał mu uroku. Minęły 4 lata, a On nic się nie zmienił. Może jego oczy nie mają już tego blasku co kiedyś, ale to nadal jest ten sam mężczyzna. Nie dałam po sobie poznać, że to spotkanie mnie rozbiło. Wiedziałam po co tu jestem i musiałam być silna, aż do ostatniego pytania dziennikarza.
- Cristian Savani – siatkarz wyciągnął do mnie rękę. Nie musiał się przedstawiać, ale dobre wychowanie tego wymagało.
- Bianka – niepewnie dotknęłam jego dłoni i znów ten przyjemny dreszcz. Zdecydowanie zbyt długo trzymał moją rękę. Dobrze, że mężczyzna stojący obok oznajmij, że czas już na spotkanie z dziennikarzami. Szłam korytarzem czując jak każdy mój gest jest obserwowany. Sala może nie była zbyt wielka, ale za to wypełniona po brzegi. Zajęłam miejsce po lewej stronie siatkarza. Po jego drugiej stronie siedział jak się domyśliłam, rzecznik prasowy klubu. Spotkanie minęło zaskakująco bardzo dobrze. Nie jąkałam się i tłumaczyłam dokładnie każde słowo. Byłam z siebie dumna, że poradziłam sobie w tak stresującej sytuacji. Nie dość, ze tłum dziennikarzy i ludzie z aparatami to jeszcze jego obecność. Siatkarz dostał koszulkę ze swoim nazwiskiem i ustawił się do zdjęć. Patrzyłam z końca sali. W głębi serca cieszyłam się, że Twoja kariera tak szybko się rozwijała. Brązowy medal na Olimpiadzie i teraz Polski klub. Uśmiechnęłam się i opuściłam pomieszczenie. Wiedziałam, że nie może iść za mną. 
Odetchnęłam z ulgą gdy na policzkach poczułam chłodne powietrze. Deszcz już nie padał, chociaż ulice wciąż były mokre. Myślałam, że to już koniec, ale po chwili obok pojawił się prezes klubu. Wręczył mi bilet na niedzielny mecz. Szarpnęli się bo dostałam VIP’owskie miejsce. Podziękowałam i odeszłam w stronę przystanku. Ale czy ja chcę tam iść? Czy chce znów patrzeć jak grasz? Nie chciałam wracać do przeszłości, a przeszłość sama pojawiła się ponownie w moim życiu. Na szczęście autobus dość szybko przyjechał. Założyłam słuchawki i starałam odciąć się od myśli, które uporczywie krążyły wokół Twojej osoby. Jak to możliwe, ze znów pojawiłeś się w moim życiu? Los i tak nie był dla nas łaskawy, to dlaczego ponownie mamy przez to przechodzić? Przez 4 lata, dzień w dzień wmawiałam sobie, że widocznie tak musiało być. Widocznie szczęście nie było nam pisane, skoro to się stało. Co teraz ? skoro wiem, że w każdej chwili możemy się spotkać?

wtorek, 9 lipca 2013

`PROLOG

Jedno wydarzenie przekreśliło nasze życie i zmieniło mnie na zawsze. Przykro mi, że nie potrafiłam być tą dziewczyną, którą byłam na początku. Bardzo chciałam stwarzać pozory uśmiechniętej osoby, ale wychodziło mi to beznadziejnie. Nie byłam w stanie Cie dłużej oszukiwać i mój wyjazd był jedynym rozwiązaniem. Nie wiem gdzie teraz robisz i jak potoczyło się Twoje życie. Może masz już żonę i córkę, o której ta bardzo marzyłeś. Mimo, że tyle lat się nie widzieliśmy to moje serce nadal Cie pamięta. Jednak postanowiłam, że nie będę szukała żadnego kontaktu z Tobą. Wychodziłam z założenia, że tak jest lepiej. Ty masz swoje życie tam, a ja tu. W samym kącie szafy, w ogromnym pudle pochowałam wszystkie pamiątki. Wiele razy brałam się na odwagę by zajrzeć do środka, ale bałam się, że uczucia powrócą. Nigdy nie przestałam Cie kochać, ale potrafiłam zdusić to uczucie. Żyłam z dnia na dzień, ale nie zdecydowałam się na żaden związek. Nie wyrwałam Cie ze swojego serca, więc jak mogłabym wpuścić tam kogoś innego?
Pamiętasz? Zawsze powtarzałam Ci, że jeśli Ty jesteś szczęśliwy to ja również? Wtedy pstrykałeś mnie w nos mówiąc, że nic więcej Ci do szczęścia nie jest potrzebne gdy ja jestem obok. Nie lubiłam Cie za te pstryczki i wkurzałam się, gdy wiele razy prosiłam byś tego nie robił, a Ty nie słuchałeś. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie o tym. Nie zdawałam sobie sprawy jak będzie mi tego brakować. Brakuje mi Twoich ramion, które dawały mi poczucie bezpieczeństwa. Twojego uśmiechu, który witał mnie każdego ranka. Może gdybym zdecydowała się zostać, może nadal bylibyśmy razem? Może razem byśmy przeszli przez to piekło, które życie nam zgotowało. Może dzięki Twojej obecności i miłości poradziłabym sobie z tym? Nie zatrzymywałeś mnie bo miałeś nadzieję, że wrócę. Jednak ja nigdy nie odważyłam się na powrót do przeszłości. Zostawiłam Cie na lotnisku wiedząc, że widzimy się po raz ostatni. Co wtedy mną kierowało? Świadomość, że życie bez tego ciężaru będzie dla Ciebie lepsze. Chciałam by Twoje życie było poukładane. Wierze, że to właśnie Ci się udało. Ja nadal jestem w rozsypce, ale wydaje mi się, że z każdym dniem jest coraz lepiej. Jeszcze chwila i skończę studia.
Kiedy pokochałam Ciebie, pokochałam również sport. Zabierałeś mnie na każdy mecz i tłumaczyłeś na czym to polega. Czułam się jak mała dziewczynka, która poznaje świat. Twój świat. Z wielu rzeczy musiałam zrezygnować. Bycie dziewczyną siatkarza nie należy najprostszych zadań. Wyjścia do kina czy na spacer graniczyło z cudem. Nie było chwili by ktoś Cie nie zaczepił i nie prosił o autograf. Na początku to było męczące bo chciałam mieć Cie tylko dla siebie. Nie chciałam się Tobą z nikim dzielić. Patrząc na te wszystkie piękne kobiety, które uśmiechają się do Ciebie, zastanawiałam się co ja tu robię. Różniłam się od Włoszek. Niewysoka blondynka, na dodatek kalecząca ten piękny język. Jak sobie teraz o tym przypomnę to na moją buzie wkrada się uśmiech.
Gdy przyjechałam do Trento, miałam 18 lat. Ty pojawiłeś się w moim życiu rok później. Pamiętasz ten dzień? Bo ja nigdy nie zapomnę. Na zawsze będę pamiętać moment, w którym nasze drogi się skrzyżowały.


_________
Hej ! Piszę to opowiadanie licząc, ze wam się spodoba ;)
Nie spotkałam się jeszcze z opowiadaniem o tym siatkarzu więc mam nadzieję, że wam się spodoba ;*